いらっしゃいませ!Look, how many amazing Japanese things we have here! =(^_^)=

February 17, 2012

Denroku - 小魚柿ピカ (kozakana kaki pika), czyli trochę o gomame


Kilka miesięcy temu byłam w koreańsko-japońskim sushi barze u mnie w mieście. Mieliśmy olbrzymie szczęście obcowania ze sporą grupą Azjatów, bo prawdopodobnie akurat mieli przerwę w pracy i zwykle prawie pusty bar rozbrzmiewał żywą rozmową w ich rodzimym języku. Jako przystawkę podano nam sporą miseczkę rybek... nie wiedzieliśmy co to dokładnie jest, jak to się je i do tego w porównaniu do owej grupy pracowników, nasze machanie pałeczkami było conajmniej nieudolne... ale przynajmniej dowiedziałam się trochę o gomame i przy okazji z niewiadomych nam do dziś powodów otrzymaliśmy miły gratis od szefa.



Gomame to malutkie, suszone rybki doprawione sosem sojowym. Mają bardzo intensywny i słony smak, ale mimo że nie jestem fanką intensywnie "rybnego" smaku, smakują mi coraz bardziej. W barze nie mogliśmy ich dojeść, bo są bardzo syte, a do tego intensywny smak staje się gryzący po kilku większych kęsach. Na szczęście - udało nam się. A potem odkryłam, że w szufladzie od moich osiemnastych urodzin zalegała przekąska z małymi rybkami... i w końcu udało mi się rozszyfrować, co to jest. :)


小魚柿ピカ (kozakana kaki pika) to produkt firmy Denroku, suszone rybki wraz z orzeszkami i pomarańczowym, chrupiącym... czymś. ^^' Tak, do tej pory nie wiem - stawiam na ryżową przekąskę z przyprawami (coś a'la przekąski Mizuko, które można kupić np. w Carrefourze), ale pewności nie mam do dziś, nawet po ogólnym rozszyfrowywaniu opakowania i tej strony internetowej.


Producent obiecuje nam wysoką jakość, sprawdzone pochodzenie, dobry smak i - tak mi się wydaje - wysoką zawartość wapnia. I nie są to puste obietnice, bo przekąska jest naprawdę wyśmienita - rybki się nie przejadają, bo ich słony smak jest niwelowany orzeszkami, a ryżowe crispy dodają całości lekką nutkę pikanterii. Ostre przekąski Mizuko wypalają usta, orzeszki po jakimś czasie mi się przejadają, a rybki są za słone... całość jest po prostu w sam raz. Pakowanie w mini-paczuszki dodatkowo pomaga utrzymać aromat całości... no i jesz tyle, na ile masz akurat ochotę nie martwiąc się, że straci swoje właściwości. Gdybym miała ocenić w skali od 1 do 10 dałabym mocne 9 - naprawdę trudno się do czegokolwiek przyczepić.

--

Dawno nie było japońskości, głównie przez brak czasu (hej, za dwa miesiące matura...) i funduszy na nowości. Zdjęcia do notki robiłam już dawno, jednak nie udało mi się wtedy rozszyfrować, więc notka pojawia się teraz. 
I tak... zdecydowanie na początku miałam opory, by w ogóle tknąć te rybki, ale kuchnia japońska naprawdę poszerza kulinarne horyzonty i niszczy te opory doszczętnie. Póki co niezjadliwe są dla mnie ośmiorniczki i małże, ale mam jeszcze sporo czasu, by oswoić się z tego typu rarytasami. A Wy...
...zjedlibyście coś takiego? ;)

3 comments:

  1. Na zdjęciu wygląda to bardzo apetycznie, ale nie wiem, czy skusiłabym się zjeść coś takiego, tym bardziej jakieś ośmiorniczki czy małże.. Niee, to raczej nie jest jedzenie dla mnie ;D
    Bardzo i to bardzo podoba mi się Twój blog, obserwuję ! :*

    ReplyDelete
  2. ja mam zawsze ubaw, jak mam jeść pałeczkami :D

    ReplyDelete
  3. ja nie jadam japońskich przysmaków :P a co do ośmiorniczek małż czy krewetek to jakoś nie mogę się przełamać, żeby je zjeść chociaż chciałabym spróbować :P
    masz bardzo ciekawy blog wpadaj do mnie :D
    obserwuję i oczekuje na to samo :D

    ReplyDelete