いらっしゃいませ!Look, how many amazing Japanese things we have here! =(^_^)=

June 21, 2011

Bebiisutaa, czyli Baby Stars


Dzisiaj o przekąskach, które kupiłam na Ecchiconie 2010 i niestety (a może na szczęście... byłyby przeterminowane) nie dotrwały do dzisiejszej sesji, więc zajęłam się wyłącznie opakowaniami. ^^
     Tym razem obyło się bez baronów i chłopięcych karmelków: katakanowe bebiisutaa na górze każdego z opakowań zaprowadziło mnie prosto do wikipedii, która odpowiedziała: Baby Star Crispy Noodle Snack. Czyli na nasze: bejbistarowa chrupiąca makaronowa przekąska (oczywiście coś co po angielsku ma sens, po polsk(iem)u brzmi idiotycznie). ^^


 Pierwsze z opakowań. Od góry: czarny napis "bebiisutaa", niżej czerwone "raamen otsumami", jeszcze niżej czarne "raamen & piina..." i dwa uśmieszki (po rozszyfrowaniu uśmieszki jawiły się być małym tsu i zwykłym tsu, co dało "piinattsu"). ^^' 
     "Bebiisutaa", to zjapońszczone "baby stars", "raamen" to japońskie danie (w tym wypadku smak przekąski), "otsumami" to po prostu przekąska do piwa, a "raamen & piinatsu" to wspomniane wcześniej danie i zjapońszczone "peanuts", czyli po prostu orzeszki.

Cóż mówi tajemnicza fokopanda? "Metsuchiya umaigana". Według google translate: pumpkin flashing with a good. Dynia świecąca dobrem? Dynia świecąca z bogiem + dodatkowe o? Zgłupiałam. Wyrażenie "めつちやうまいがな" wpisane w translator w całości daje nam "pumpkin is good for flashing" (tłumaczę na angielski, bo od polskich tłumaczeń zapowietrzam się ze śmiechu: "dynia jest dobry do flashowania" - epic ^^'). Jeszcze bardziej zgłupiałam. A może ta foka już tak się spiła trzymanym w ręku piwem, że majaczy?... A może mam się bać właściwości halucynogennych owego produktu? Nie rozumiem, co ona do mnie mówi, choć wyraża się prosto - sylabiczną hiraganą.


Jak przystało na japońskie opakowanie - diabeł tkwi w szczegółach. Nawet malutkie (3x5mm) opakowanie, które lewituje obok owej pandofoki/fokopandy jest podpisane "raamen otsumami".


Czas na tylnią stronę opakowania, które postanowiłam posadzić sobie na balkonie. ^^' Można doszukać się znaczka recyklingu, daty ważności, telefonu, jakichś godzin i zawartości odżywczej: 124kcal, 3,2g tanpakushitsu (białka), 167g natoriwumu (sodu) i "parę" niezidentyfikowanych jeszcze składników.


Drugie opakowanie. "Babiisutaa raamen" - czyli bejbistarsowe ramen. W kółku poniżej nazwy produktu mamy pięć poziomych kresek oznaczających po prostu "mini". Biały napis na czerwonym tle to "chikin", czyli... zjapońszczony "chicken" (kurczak). Czyli mamy mini przekąskę o smaku ramen-kurczakowym.
     Jak to Wu. ma w zwyczaju - nie mogła przejść obojętnie obok wszystkich krzaczków dookoła głównej nazwy. Najpierw jej uwagę przykuł lewy górny róg. Czarne "tatsupuri, tanoshii" (wg translatora: "pri idzie, zabawa - tylko czymże jest owo tajemnicze "pri"?) i na czerwonym tle: "oyatsu kanpanii", czyli po prostu zjapońszczone "oyatsu company" - nazwa producenta, firmy Oyatsu.
     Co z pionowym napisem po prawej stronie? "Tsumande paritsuporitsu men sunatsuku". "Men" to makaron, "tsuman" to szczypta, a reszta - nie mam pojęcia.
      Na dole opakowania: "Bebiichan ki(małe ya)npuchi(małe e)a", czyli "Bebiichan kyanpu..." coś. Translator mówi "campus chair", czyli po prostu wysokie krzesło. Na czerwonym tle: "purezento", czyli prezent. Na białym tle widać jeszcze "2" i "6,000". Czyżby dawali krzesło w prezencie np. za 6,000 opakowań? Emm...


Czas na dwa małe napisy, które mnie zaciekawiły. Pierwszy - nad prostokątem w dolnej części przodu opakowania to Bei-chan, czyli po prostu imię dzieciaka na opakowaniu - tak mi się wydaje. 


*krzak* *krzak* *partykuła "wa"* imeeji desu. Czyli coś tam jest obrazem... Wymyśliliśmy, że może to być propozycja podania, ale ile w tym prawdy? Kto wie...


Tył, czyli klasycznie: zrozumieć da się znaczek recyklingu, telefon, godziny i zawartość odżywczą (112kcal, 2.0g tanpakushitsu, 244mg natoriwumu). Teraz jednak zaciekawił mnie też niebieski napis. "Itsumo tanoshii purezento" - zawsze ciekawy prezent. Ciekawe, czy ma się to jakoś do drobnych upominków, które dają sobie japończycy (ciasteczka, przekąski...).


Ciąg dalszy informacji o prezentowych krzesłach na tyle opakowania, a tak przy okazji dowiadujemy się, że dzieciak-dziewczynka to Bii-chan. Czyli mamy sympatyczną parkę - Bei-chana i Bii-chana.


No i oczywiście, jak to Wu.siowate zboczenia mają do siebie, komponowanie scenerii dla krzaczkowatych opakowań nie mogło się obyć bez fotografowania cudów natury na balkonie:




Podziękowania dla Cinka za pomoc w rozszyfrowywaniu opakowań. ^^

3 comments:

  1. Wooow podziwiam Cię O.O rozszyfrować krzaczki...

    ReplyDelete
  2. wszystko pysznie wyglada ;D
    tez bym nie umiala rozszyfrowac krzaczkow ;P

    ReplyDelete
  3. Rozszyfrować krzaczki - wow! :)
    dziękuje za komentarz! Zapraszam ponownie - zawsze się odwdzięczam.

    ReplyDelete