Kilka miesięcy temu byłam w koreańsko-japońskim sushi barze u mnie w mieście. Mieliśmy olbrzymie szczęście obcowania ze sporą grupą Azjatów, bo prawdopodobnie akurat mieli przerwę w pracy i zwykle prawie pusty bar rozbrzmiewał żywą rozmową w ich rodzimym języku. Jako przystawkę podano nam sporą miseczkę rybek... nie wiedzieliśmy co to dokładnie jest, jak to się je i do tego w porównaniu do owej grupy pracowników, nasze machanie pałeczkami było conajmniej nieudolne... ale przynajmniej dowiedziałam się trochę o gomame i przy okazji z niewiadomych nam do dziś powodów otrzymaliśmy miły gratis od szefa.